Czarnogóra
Osiem. Dokładnie tyle jest zarejestrowanych prywatnych praktyk fizjoterapeutycznych w Czarnogórze. Można by powiedzieć, że to aż niewyobrażalnie mało, biorąc pod uwagę naszych ponad 12 tysięcy. W Czarnogórze w sumie zarejestrowanych jest 314 fizjoterapeutów, a ponieważ w kraju mieszka góra 700 tysięcy osób przypada tam pięciu fizjoterapeutów na 10 000 osób. Dla porównania w Polsce wskaźnik ten wynosi ponad 16. Warto jednak podkreślić, że to niewielkie państwo ma dobrze działający samorząd (Komora Fizioterapeuta Crne Gore) i uregulowany zawód fizjoterapeuty.
– Warunki do otwarcia prywatnej praktyki są ściśle określone i regulowane przez Ministerstwo Zdrowia na podstawie wytycznych, które dostarczył samorząd czarnogórskich fizjoterapeutów. Są to zarówno informacje dotyczące warunków lokalowych, sprzętowych, jak i prowadzenia dokumentacji medycznej. Co ważne, obowiązek prowadzenia dokumentacji w sektorze prywatnym wszedł w życie dopiero co, bo dokładnie 4 sierpnia br. W celu ujednolicenia dokumentacji Izba przekazała swoim członkom odpowiednie oprogramowanie, które gwarantuje bezpieczeństwo przechowywanych danych i spełnia najwyższe standardy – mówi Emil Luković, członek zarządu Komora Fizioterapeuta Crne Gore. Dla porównania, w publicznym sektorze dokumentacja prowadzona jest w formie papierowej, ale musi być opatrzona podpisem i pieczątką fizjoterapeuty.
– Początkowo projekt regulacji dotyczący prywatnych praktyk był negatywnie oceniany przez środowisko lekarskie, które domagało się konieczności zatrudnienia co najmniej jednego przedstawiciela ich zawodu w gabinecie fizjoterapii – dodaje Luković. Pomysł jednak nie został przyjęty. Co jednak różni prywatny sektor w Czarnogórze od polskiego to konieczność posiadania skierowania lekarskiego na fizjoterapię. Bez niego pacjent nie może zostać przyjęty, choć płaci za usługę z własnej kieszeni.
W związku z pandemią COVID-19 i przepełnieniem publicznych placówek ochrony zdrowia fizjoterapeuci w Czarnogórze wystosowali apel do decydentów, aby ci kierowali pacjentów na rehabilitację do prywatnych gabinetów z gwarancją pokrycia kosztów przez państwowego ubezpieczyciela. Odciążyłoby to znacznie szpitale i przychodnie. Projekt jest w trakcie negocjacji, ale prawdopodobnie nie uda się go niestety zrealizować.
Słowacja
Z kolei u naszych sąsiadów na Słowacji – jak przekazuje Elena Žiaková, wiceprezes Izby (Slovenská Komora Fyzioterapeutov) – zarejestrowanych fizjoterapeutów jest około 3 tys., a 1/6 z nich pracuje w sektorze usług prywatnych. Aby otworzyć praktykę fizjoterapeuta musi być zarejestrowany i posiadać odpowiednią licencję. Natomiast wszelkie regulacje (m.in. lokalowe i sprzętowe) ustanawiane są przez instytucje rządowe. Podobnie jak pacjent hiszpański czy polski, Słowak również sam musi pokryć koszty prywatnej fizjoterapii.
Hiszpania
Na drugim końcu Europy sytuacja przedstawia się jeszcze ciekawiej. – W Hiszpanii zarejestrowanych fizjoterapeutów jest ok. 56 tys., z czego mniej niż 6 tys. pracuje w publicznym systemie ochrony zdrowia, a z nich jedynie około 1,5 tys. w opiece podstawowej – zaznacza Fernando Ramos Gómez, prezes hiszpańskiego stowarzyszenia fizjoterapeutów (Asociación Española de Fisioterapeutas). To oznacza, że właściwie 90 proc. fizjoterapeutów rozwija swoją karierę w sektorze prywatnym. Na 10 tys. mieszkańców przypada prawie 12 fizjoterapeutów. Pacjenci, podobnie jak i w Polsce, mogą skorzystać z prywatnych usług bez skierowania, ale muszą za nie samodzielnie zapłacić, ewentualnie koszty pokrywa prywatny ubezpieczyciel.
Czy w Hiszpanii są odrębne regulacje dotyczące prywatnych gabinetów fizjoterapii? Nie, są takie same dla wszystkich profesjonalistów medycznych i ustalane są przez władze regionalne, a więc mogą różnić się na obszarze całego państwa. Jednym z ważniejszych wymogów jest rejestracja w regionalnym oddziale Izby i uzyskanie od lokalnych władz rządowych tzw. pozwolenia sanitarnego na otwarcie praktyki.
Wielka Brytania
Dla odmiany w Wielkiej Brytanii fizjoterapeutów pracujących w prywatnym sektorze i w Narodowym Systemie Zdrowotnym (NHS) nie dzieli aż taka duża różnica. Nieco więcej, bo szacuje się, że ok. 45–58 proc. pracuje w systemie publicznym – najwięcej w Irlandii Północnej, najmniej w Anglii. Za wszelkie regulacje i wytyczne dotyczące praktyki fizjoterapeutycznej odpowiada CSP (Chartered Society of Physiotherapy), a więc stowarzyszenie fizjoterapeutów. Rejestracją zajmuje się inny urząd – HCPC (Health and Care Professions Council). Przynależność do CSP nie jest obowiązkowa, ale wymagana przez większość pracodawców, stąd na blisko 57 tys. zarejestrowanych fizjoterapeutów około 48 tys. jest zrzeszonych w CSP.
Istnieje również organizacja Physio First zrzeszająca fizjoterapeutów sektora prywatnego, która opracowała wszelkie wytyczne we współpracy z CSP. Oferuje ona fizjoterapeutom pełen pakiet niezbędnych informacji „na start” przy otwieraniu własnego gabinetu. Są to kluczowe wiadomości na temat zarówno wymogów lokalowych, jak i ubezpieczenia i księgowości, a nawet umów i działań marketingowych. Jest to niezwykle ważne, ponieważ fizjoterapeuci w Wielkiej Brytanii mogą uzyskać szereg kompetencji pozwalających im m.in. na kierowanie pacjentów na badania diagnostyczne czy do innych specjalistów. W związku z tym wszelkie kwestie formalno-prawne muszą być spełnione na najwyższym poziomie. Nie ma miejsca na jakiekolwiek niedociągnięcia. Wyjątkowe na Wyspach jest to, że pacjent może liczyć na częściowe pokrycie kosztów prywatnego leczenia fizjoterapeutycznego, nie musi więc za wszystkie usługi płacić z własnej kieszeni.