Teraz czytasz
Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie

 

Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie

  • Zgodziliśmy się, że wykształcenie lekarza jest lekarskie, a fizjoterapeuty fizjoterapeutyczne i że każdy z nas zna się na swojej działce – mówi Tomasz Marek, kierownik filii Centrum Kompleksowej Rehabilitacji Konstancin – Majdańska Team.

Wiele procedur, które umożliwiają fizjoterapeutom samodzielność w pracy, w CKR Konstancin działało już od lat. Z tą różnicą, że teraz jest to model oficjalnie funkcjonujący w całym kraju, a wcześniej działał on u nas trochę na pograniczu przepisów lub wręcz poza nimi. Moją jedyną tarczą był wtedy argument, że robię to wszystko dla dobra pacjenta i – nie ukrywam – że czasem musiałem go używać. Zdarzało się bowiem, że spotykałem się z niezrozumieniem ze strony lekarzy, którzy początkowo nie byli przekonani do moich pomysłów. Teraz do obrony zyskałem jeszcze ustawę.

Wiedza przede wszystkim

To oczywiście podnosi komfort, ale muszę przyznać, że w ciągu tych 30 lat pracy, nie licząc jakiś pojedynczych sytuacji, współpraca z lekarzami układała mi się i nadal układa fantastycznie. I żeby sprawa była jasna – również z lekarzami ze specjalizacją z rehabilitacji. Udało się nam wypracować taki model, który – mówiąc żartobliwie – można było podsumować tak, że oddaliśmy Bogu co boskie, a cesarzowi co cesarskie. Czyli zgodziliśmy się, że wykształcenie lekarza jest lekarskie, a fizjoterapeuty fizjoterapeutyczne i że każdy z nas zna się na swojej działce. Ten układ zakłada jednak, że moje rekomendacje dotyczące leczenia pacjenta zawsze muszą być poparte wiedzą, badaniami naukowymi. Udało mi się dzięki temu uniknąć dyskusji, które kończyłyby się poleceniem skwitowanym: „tak, bo tak”, „nie, bo nie”. A wiem, że tak się niestety zdarza w niektórych przychodniach.

Trochę szczęścia

Moja sytuacja może być tu wyjątkowa. Miałem to szczęście, bo trochę szczęścia też w tym wszystkim trzeba mieć, że trafiłem na ludzi, którzy mieli zbliżoną wizję pracy do mojej. Do tego mam szefa, który tolerował te moje dziwactwa, co – jak się okazało – było z korzyścią dla firmy i naszych pacjentów. Przez te 30 lat mojej pracy w CKR udało się nam wypracować taki model pracy, który teraz jest standardem w wielu innych ośrodkach, np. konieczność indywidualnego podejścia do pacjenta. Dziś już przecież nikt z tym nie dyskutuje, nie podważa skuteczności takiej terapii. Teraz już wręcz wymogiem jest wizyta wstępna, podczas której fizjoterapeuta bada pacjenta, określa cele terapii, dobiera narzędzia. Moja firma była takim pionierem w tej dziedzinie. Udało mi się otoczyć takimi współpracownikami, którzy rozumieją, jak ważna jest edukacja. Zdobyta wiedza podnosi ich poczucie wartości i dodaje odwagi. Oni są dumni z tego, że są fizjoterapeutami. Nie wstydzą się, nie mają kompleksów, że nie ukończyli innych studiów medycznych, wręcz podkreślają, że są specjalistami w dziedzinie fizjoterapii.

Redakcja poleca

Noś głowę wysoko!

Musimy przestać bać się pytać innych o wyjaśnienie nam czegoś, na czym się dobrze nie znamy, uczmy się od innych. Nie mówię tu tylko o kolegach fizjoterapeutach, ale też o lekarzach. Każdy z nas zna się na innej dziedzinie, nikt nie zna się na wszystkim, ale naszą wiedzą możemy się wymieniać. Pytać to nie wstyd. Dla mnie takie podejście bardzo dobrze świadczy o pytającym, podnosi jego autorytet w moich oczach. W ciągu tych ostatnich lat naprawdę wiele zmieniło się w świadomości lekarzy, urzędników i społeczeństwa na temat fizjoterapii. Większość już dobrze wie, że jesteśmy w stanie realnie pomóc pacjentom. Zyskaliśmy szacunek. Oczywiście wciąż jeszcze jest wiele do zrobienia, ale nie da się wszystkiego załatwić od razu. Nie ma co bujać w obłokach, ale głowę trzeba nosić wysoko! A do tego uczyć się, uczyć i jeszcze raz uczyć.

Daj znać, co sądzisz o tym artykule :)
Lubię to!
0
Przykro
0
Super
3
wow
0
Wrr
0

© 2020 Magazyn Głos Fizjoterapeuty. All Rights Reserved.
Polityka prywatności i regulamin    kif.info.pl

Do góry