Szczepiący fizjoterapeuci
W najlepszym okresie szczepiliśmy ok. 250 pacjentów dziennie – o swojej przygodzie ze szczepieniami mówi Mateusz Stec.
Zdecydowałam się włączyć w akcję szczepień z dwóch powodów. Pierwszym jest możliwość rozszerzenia kompetencji – wykonuję czynności, do których do tej pory fizjoterapeuci w Polsce nie mieli prawa – mówi Weronika Krzepkowska, fizjoterapeutka z Warszawy.
Bardzo pomogły koleżanki pielęgniarki. To one mnie podszkoliły, pokazały, jak ułatwić sobie pracę i nie zrobić krzywdy. Bo nie ma co się oszukiwać, co innego szkolenie, a co innego praca na żywym człowieku – relacjonuje Magdalena Nastróżna.
Zanim podjąłem się szczepień, pracowałem na oddziale covidowym. Liczba zgonów, cierpienie i ta ogólna bezsilność były przytłaczające – opowiada Dorian Ciecierski.
Jest w tym też chyba poczucie misji i wyróżnienia, z powodu zaufania, jakim obdarzono naszą grupę zawodową – o swoich motywacjach i doświadczeniach związanych z udziałem w akcji szczepień opowiada Joanna Skalska.
Z czteroosobowego zespołu fizjoterapeutów w placówce jako jedyny zdecydowałem się na odbycie szkoleń i zdobycie uprawnień w zakresie szczepień przeciw COVID-19 – mówi Michał Witaja z Łodzi.
Szczepię w NZOZ, w którym na co dzień pracuję jako fizjoterapeuta – mówi Piotr Lewartowski z Radzynia w województwie lubuskim.
W naszej gminie początkowo nie mieliśmy punktu szczepień. Było to dużym kłopotem zwłaszcza dla osób, które nie miały możliwości dojazdu do sąsiedniej gminy – mówią Patrycja i Dawid Liebrechtowie, którzy podjęli się zorganizowania punktu szczepień.
O nowych wyzwaniach zawodowych opowiada Dorota Kuźmińska, która wraz z Joanną Pelczar, podjęła się zadania zorganizowania pracy Powszechnego Punktu Szczepień na warszawskiej Białołęce.