Zgodnie z wytycznymi i z zachowaniem zalecanego reżimu sanitarnego 4 maja rozpoczęliśmy przyjmowanie pacjentów. A już tydzień później sanepid nas poinformował, że jeden z naszych fizjoterapeutów miał kontakt z osobą, u której w badaniu przesiewowym na obecność wirusa SARS-CoV-2 wyszedł wynik dodatni. W konsekwencji ten fizjoterapeuta został objęty kwarantanną i zakwalifikowany do pobrania wymazu. Po dwóch dniach test wykonano i rozpoczęło się oczekiwanie na wynik.
Wielokrotne próby kontaktu z urzędnikami sanepidu okazały się daremne, ale biorąc pod uwagę liczbę spraw, które spadły na tę instytucję, jest to zrozumiałe. Finalnie, po trwającej dwa tygodnie kwarantannie, otrzymaliśmy informację, że nasz fizjoterapeuta ma ujemny wynik testu i może wrócić do pracy. Za ten okres ma mu zostać wypłacone świadczenie z ZUS, ale decyzja administracyjna w tej sprawie nie została nam jeszcze dostarczona.
Czego nauczyła nas ta sytuacja?
Na kwarantannę skierowano wyłącznie pracownika mającego kontakt z osobą zakażoną. Pozostali nadal mogli przyjmować pacjentów, nie doszło do całkowitego zamknięcia placówki. Było to możliwe dzięki temu, że prowadzimy wyłącznie indywidualną pracę z pacjentem i zadbaliśmy o optymalną organizację ruchu pacjentów. Najważniejsze jest to, że się ze sobą nie stykają w poczekalni. Między kolejnymi osobami jest 10–15 minut przerwy, podczas której fizjoterapeuta dezynfekuje stanowisko pracy i wietrzy pomieszczenie.
Należy mieć świadomość, że mimo pozytywnego wywiadu epidemiologicznego, prawidłowej temperatury ciała i braku jakichkolwiek objawów choroby, nasz pacjent może być zakażony koronawirusem. Stąd tak ważne jest przestrzeganie rygoru sanitarnego i ustalenie bezpiecznego grafiku pracy zespołu. Gdyby nie to, w naszym przypadku kwarantanna mogłaby objąć nie tylko fizjoterapeutę, ale i kilkoro pacjentów oczekujących w poczekalni.
Mimo obaw nasi pacjenci wracają na fizjoterapię. Zwłaszcza ci mający nasilone dolegliwości lub będący po urazach. Nie jest to jednak tak liczna grupa jak przed lockdownem, ale też my jesteśmy w stanie przyjąć mniej osób ze względu na konieczną dezynfekcję, która zabiera czas. Poza tym praca w maseczce ochronnej jest bardzo męcząca. Ciężko jest mi sobie wyobrazić, że tak miałaby wyglądać nasza praca jeszcze przez wiele miesięcy. Ale najważniejsze jest bezpieczeństwo – nasze i pacjentów.
Od redakcji: Na życzenie bohatera nie podajemy jego nazwiska i miejsca pracy.