Redaktor "Głosu Fizjoterapeuty"
Jestem po złamaniu kręgosłupa szyjnego. Sparaliżowane mam nogi i niedowład w palcach rąk. I chociaż wypadek miał miejsce 17 lat temu, rehabilitowana muszę być cały czas.
Chociażby dlatego, że z powodu niechodzenia pojawiła się w nogach osteoporoza. Poza tym w połowie grudnia miałam operację dłoni, podczas której przeszczepiono mi ścięgna, żeby palce mogły się zginać i prostować. W szpitalu byłam tylko trzy dni, ale potem spędziłam dwa i pół miesiąca w ośrodku rehabilitacyjnym. Opuściłam go w połowie lutego, po czym miałam być dalej rehabilitowana w domu. Niestety za chwilę ogłoszono już stan epidemii i moja fizjoterapia została przerwana.
Przez kolejne dwa i pół miesiąca nie miałam więc terapii dopiero co operowanej ręki. Masowałam ją sobie sama, ale to nie to samo. Myślę, że ten brak rehabilitacji przez tak długi czas odbił się na sprawności dłoni. Ale gorsze było chyba jednak to, że nie miałam też dostępu do fizjoterapii, na którą regularnie uczęszczam – nie stałam w barierkach, co zapobiega pogłębianiu się osteoporozy. Jej rozwój to nie są żarty, muszę bardzo uważać przy każdym przesiadaniu się, raz już w jego trakcie złamałam szyjkę kości udowej. Brak stania sprawił też, że nogi teraz bardziej mnie bolą. Muszę więc cały czas ćwiczyć. Epidemia naprawdę mnie dotknęła.
Teraz już wznowiłam fizjoterapię. W ogóle nie miałam obaw przed powrotem. Nie poddaję się tej panice, która zapanowała. Przecież ludzie bali się dzwonić po pogotowie, gdy mieli zawał! Jasne, zachowuję środki ostrożności, ale nie wpadłabym na to, aby zaprzestać fizjoterapii. Dzięki rehabilitacji organizm mam tak dobrze przygotowany, że jak już – jakimś cudem – będą umieli naprawić mi kręgosłup, to moje ciało będzie gotowe!
Magda Politańska
Daj znać, co sądzisz o tym artykule :)
Redaktor "Głosu Fizjoterapeuty"