Redaktor "Głosu Fizjoterapeuty"
Chorować na COVID-19 zacząłem w październiku. Na początku przebywałem w domu, ale gdy mój stan się pogarszał, trafiłem do szpitala. Na szczęście lekarzom udało się mi pomóc. Po 18 dniach przewieziono mnie na rehabilitację do specjalistycznego ośrodka w Głuchołazach, gdzie spędziłem trzy tygodnie. Już po pierwszych ćwiczeniach na rowerze oporowym odczuwałem bardzo silne bóle w udach. Było to związane z tym, że przez te tygodnie spędzone w szpitalu mało się ruszałem, przebywałem głównie w pozycji leżącej. Odbiło się to na mięśniach i ogólnej sprawności. Do końca życia będę pamiętał pierwszy spacer – to było ogromne przeżycie. Wtedy się przekonałem, w jakim słabym stanie jest moja wydolność, brakowało mi tchu i sił, a to przecież był zwykły spacer.
Dzięki regularnym ćwiczeniom oddechowym, które wykonuję do dziś, jest już o wiele lepiej, ale wciąż jednak czuję, że nie wróciłem do swojej kondycji sprzed choroby. Nawet wczoraj byłem na spacerze w Beskidach. Szedłem trasą, którą bardzo dobrze znam i wiem, jak się zazwyczaj czułem po jej przejściu. Teraz stanowi dla mnie kondycyjnie wyzwanie.
Ostrzegano mnie, że tak to może wyglądać. Poznałem osoby, które już dwa czy nawet trzy razy trafiały do szpitala, chociaż przeszły COVID- 19 już wiele miesięcy wcześniej. Skutki choroby odczuwają jednak nadal. Niektóre objawy dopadają ich znienacka, np. osłabienie, które porównywali do stanu, jakby ktoś odłączył im zasilanie. Ogromnym problemem wielu chorych są też lęki. Z powodu covid cierpi nie tylko ciało, ale także psychika człowieka.
Jeden trzytygodniowy turnus nie wystarczy, aby wrócić do sił, potrzebna jest codzienna praca. Ćwiczę w domu na orbitreku, wykonuję ćwiczenia gimnastyczne i oddechowe, a także staram się codziennie znaleźć czas na kilkukilometrowy spacer. W jego trakcie wykonuję głębokie wdechy i wydechy, aby moje płuca wróciły do pełnej sprawności.
Kiedyś pytałem fizjoterapeutów, co zrobić, aby wrócić do tej formy sprzed choroby. Czułem się wtedy bezbronny jak dziecko. Po przejściu paru metrów miałem wrażenie, że chodzę po wydmach, które mnie wykańczały. Jedyną odpowiedzią, jaką słyszałem, były regularne ćwiczenia. I chociaż wciąż nie mogę być tak aktywny jak kiedyś, mój stan jest nieporównywalnie lepszy od tego z jesieni. I nie narzekam, bo wciąż pamiętam te wydmy sprzed paru miesięcy.
Jerzy Polaczek – Poseł na Sejm Rzeczpospolitej Polskiej
Daj znać, co sądzisz o tym artykule :)
Redaktor "Głosu Fizjoterapeuty"