Mam duszę społecznika. Wydaje mi się, że człowiek się już taki rodzi. Albo bierze czynny udział w tworzeniu rzeczywistości, która go otacza, albo przygląda się z boku. Ja należę do tej pierwszej grupy. Dlatego nie jest mi obojętne, co będzie się działo z naszym pięknym i bardzo potrzebnym społecznie zawodem. Chcę mieć wpływ na działania samorządu.
W powstanie samorządu i jego rozwój angażuję się od dawna. Dlatego w 2016 r. brałam udział w wyborach podczas I Zjazdu Fizjoterapeutów, a wcześniej uczestniczyłam w strajku (2016 r.), kiedy walczyliśmy o ustawę o naszym zawodzie. Również w tym roku startuję w wyborach na delegatów.
Chcę, aby fizjoterapeuci z mniejszych miejscowości, czyli na przykład z takich jak ta, z której pochodzę, mieli swojego „przedstawiciela terenowego”, który może być łącznikiem między Izbą a fizjoterapeutami. Widzę, z czym fizjoterapeuci codziennie mają problemy, z czym się borykają w pracy zarówno jeśli chodzi o tych pracujących w sektorze publicznym, jak i prywatnym. Staram się im pomagać, na ile potrafię, a jeśli nie jestem pewna, szukam odpowiedzi, kontaktuję się z innymi delegatami. Myślę, że oni pewnie mają mnie już trochę dosyć, ale przecież musimy sobie wzajemnie pomagać.
Pierwsze pięć lat izby, w mojej ocenie, to był czas ciężkiej pracy. Przede wszystkim uregulowano działalność fizjoterapeutyczną, stała się możliwa rejestracja praktyk zawodowych. Nastąpiło tyle zmian, że trudno je tu wszystkie wymienić. Zawód fizjoterapeuty zaczął być bardziej rozpoznawany w społeczeństwie i mediach. Choć uważam, że trzeba jeszcze nad tym popracować, tak aby nie był zawodem pomijanym przez decydentów.
Ale na efekty niektórych działań samorządu musimy poczekać dłużej. To jak w naszym zawodzie – fizjoterapeuta, który pracuje z pacjentem np. neurologicznym, doskonale wie, że potrzeba wiele wysiłku z dwóch stron, osiągnąć zamierzony cel, zwłaszcza ten długoterminowy.
Bardzo ważnym, a zarazem niezwykle trudnym wyzwaniem dla samorządu w przyszłych latach, będzie dalsza walka o niepomijanie fizjoterapeutów w podwyżkach wynagrodzeń i zwiększanie wycen w sektorze publicznym. Inne kwestie to te związane z utworzeniem specjalizacji kierunkowych. Dostrzegam też potrzebę dialogu wewnątrz środowiska, abyśmy częściej grali w jednej drużynie, bo w końcu – jak to mówi przysłowie – zgoda buduje, niezgoda rujnuje.