Fizjoterapeuta powinien zwracać uwagę na to, w jakim stanie psychicznym jest pacjent. Pacjent zadbany psychiatrycznie będzie miał większy potencjał do poprawy somatycznej.
Z Mają Herman lekarką, psychiatrką, psychoterapeutką, medinfluencerką, założycielką i prezeską Polskiego Towarzystwa Mediów Medycznych, wieloletnią wykładowczynią na kierunku fizjoterapia Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego rozmawia Joanna Tokarska.
Czy depresja to duży problem w Polsce?
Ogromny. Liczba chorych z diagnozą ciągle rośnie. Obecnie obserwujemy dość specyficzny jej obraz, bo warto wiedzieć, że depresja charakteryzuje się pewną zmiennością objawów w zależności od tego, co aktualnie dzieje się na świecie czy w danym kraju. Często mówię, że to wredna choroba, właśnie przez tę elastyczność względem rzeczywistości.
Ta obecna czym się wyróżnia?
Obecnie oprócz standardowych objawów obserwujemy takie zachowania, jak drażliwość, złość, agresja, pewien rodzaj frustracji. Czyli dużą grupę objawów stanowią zaburzenia zachowania o charakterze typowo podwzgórzowym. Pacjentki często mówią, że mają „krótki lont”, że mało ważne sprawy rozpalają je do czerwoności. Mówię „pacjentki”, bo w gabinetach w dalszym ciągu dominują kobiety. W takiej sytuacji, jak ta, która przywołałam, warto zasięgnąć porady specjalisty, który określi, czy jest to pojedynczy objaw, czy szerszy kliniczny obraz. Przypominam, że pojedynczy objaw nie świadczy o żadnym zespole psychopatologicznym. Dopiero grupa objawów oraz spełnione kryterium czasu dają podstawę do konkretnej diagnozy.
Jestem zaskoczona, depresja tradycyjnie kojarzy się ze smutkiem.
Tak i nie. Depresja oczywiście może mieć i taki obraz jak pacjent smutny, apatyczny, wycofany, bez energii. To jest taka klasyczna odmiana choroby opisana w ICD10. Nie jest to jednak jedyny znany obraz choroby. Istnieje wiele jej rodzajów. Jeden z podziałów uwzględnia nasilenie konkretnego objawu jako kluczową cechę do rozpoznania. Na przykład w depresji z zahamowaniem dominują objawy wycofania; w depresji z przewagą natręctw na pierwszym planie widzimy zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, czyli ciągłe obsesyjne powtarzanie jakiejś czynności, czy obsesyjne myślenie o niej. Ciekawą odmianą jest depresja z objawami somatycznymi, gdzie pacjentowi wydaje się, że na coś choruje. Takie osoby przechodzą diagnostykę np. kardiologiczną czy gastroenterologiczną, która nic nie wykazuje. Możemy mieć pacjenta m.in z bólami kręgosłupa, kolan, ogólnie wszystkich stawów, to też problemy gastroenterologiczne, biegunki, wzdęcia, zaparcia. Obecnie często obserwujemy depresję z zaburzeniami zachowania, o której wspomniałam wcześniej.
Czy fizjoterapeuci podczas pracy z pacjentami mogą spodziewać się występowania depresji wspólnie z innymi chorobami?
Tak, depresja „przyjaźni się” ze wszystkimi przewlekłymi stanami. Mogą to być stany po udarach, nowotwory, choroby przewlekłe, jak np. wrzodziejące zapalenie jelit. Wszelkie choroby reumatyczne, neurologiczne, endokrynologiczne. Właściwie mogłabym tu wymienić wszystkie specjalizacje lekarskie, gdzie występują stany przewlekłe.
Czy fizjoterapeuta może angażować się w ocenę zdrowia psychicznego pacjenta?
Jak najbardziej. Fizjoterapeuta wręcz powinien zwracać uwagę na to, w jakim stanie psychicznym jest pacjent. Dzięki temu można poprawić jakość współpracy z tym pacjentem, a dalej – skuteczność fizjoterapii. Pacjent zadbany psychiatrycznie będzie miał większy potencjał do poprawy somatycznej. Z drugiej strony, jeśli fizjoterapeuta ma do czynienia z nieleczonym pacjentem w głębokiej depresji, szanse na skuteczność fizjoterapii są znikome. W takiej sytuacji biochemia mózgu nie działa prawidłowo, a to właśnie biochemia daje pacjentowi motywację, energię, siłę, także tę fizyczną. Gdy pacjent nie ma dopaminy, nie odczuwa szczęścia, więc nawet sukcesy w terapii nie będą go cieszyć.
Fizjoterapeuci to jest pierwszy front medyków, którzy spotykają się z pacjentem. To właśnie fizjoterapeuci powinni być wyszkoleni w zakresie psychiatrii, żeby podczas długotrwałej współpracy wychwycić objawy zaburzeń. W kontekście depresji warto zwracać uwagę na takie rzeczy, jak jednostajne zmęczenie i jednostajny brak siły. Również sytuacja, w której pacjent odbiega od szeroko rozumianej normy pod kątem spodziewanych rezultatów, powinna wzbudzić czujność.
„Jeden izolowany objaw nie stanowi podstaw do rozpoznania żadnego
zespołu psychopatologicznego. Ten sam objaw dopiero w towarzystwie innych
objawów i przy spełnieniu kryterium czasu może stanowić podstawę do rozpoznania np. zaburzeń depresyjnych”.
Jak reagować w sytuacji, gdy zaobserwujemy objawy depresji u pacjenta?
Warto wprost skomunikować się z lekarzem, opisać zaobserwowane objawy i poprosić o diagnostykę w kierunku zaburzeń depresyjnych. Nawet jeżeli pacjent jest już w terapii depresji i przyjmuje leki antydepresyjne, nie oznacza to, że nie można zmienić ich rodzaju czy dawki. Jak wspomniałam na początku, depresja jest chorobą niezwykle zmienną. W ramach jednego epizodu objawy mogą się zmieniać, mogą także pojawiać się nowe i właśnie dlatego pacjent wymaga wizyt kontrolnych, w czasie których lekarz określa, czy nie należy leczenia zmodyfikować.
Czego może spodziewać się fizjoterapeuta po włączeniu leków przeciwdepresyjnych u pacjenta?
Pacjent na antydepresantach co do zasady powinien ćwiczyć lepiej, bo powinny poprawiać mu funkcje poznawcze oraz wspomagać neuroplastyczność mózgu. Oczywiście to nie jest tak, że fragmenty mózgu odrosną, ale tam, gdzie to możliwe, będą pojawiać się nowe połączenia między neuronami. Leki jednak nie działają od razu. Żeby zaobserwować zmiany, często trzeba poczekać kilka tygodni. Ten mechanizm działa w obu kierunkach. Zarówno, kiedy leki są włączane, jak i wtedy, kiedy są odstawiane. Reakcja zawsze jest opóźniona.
Czy depresję można „wybiegać”? Można spotkać poglądy, że wysiłek fizyczny rozwiąże problem u osób chorych.
Wysiłek fizyczny faktycznie wywołuje zmiany biochemiczne w mózgu. Wydzielają się neuroprzekaźniki dające odczucie szczęścia, jak serotonina, dopamina czy noradrenalina. To wszystko są neurohormony, które napędzają człowieka do działania. Tyle tylko, że ten nasz
„zbiornik z hormonami” nie jest studnią bez dna. Aby te substancje zostały uwolnione, muszą zostać wyprodukowane przez organizm, a możliwości tej produkcji są ograniczone. Jest to źródło odnawialne, ale wyczerpywalne. W tym kontekście „wybieganie” depresji może doprowadzić do wyczerpania rezerw pacjenta i w konsekwencji mu zaszkodzić. Jednym słowem, choroby nie da się „wybiegać”. Chorobę trzeba wyleczyć. Fizjoterapeuta może włączyć się w ten proces poprzez dobór aktywności fizycznych, które nie obciążą nadmiernie pacjenta, np. spacery.
Według szacunków WHO w Polsce zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania stanowią drugą wśród mężczyzn (17%) i trzecią wśród kobiet (14,4%) najważniejszą grupę przyczyn odpowiedzialną za utracone lata życia w zdrowiu z powodu ograniczonej sprawności.