Pacjenci dopominają się o fizjoterapeutę na oddziale COVID-19
Pacjenci dopominają się o fizjoterapeutę na oddziale COVID-19
Pacjenci dopominają się o fizjoterapeutę na oddziale COVID-19
Pacjenci dopominają się o fizjoterapeutę na oddziale COVID-19
Pacjenci dopominają się o fizjoterapeutę na oddziale COVID-19
Pacjenci dopominają się o fizjoterapeutę na oddziale COVID-19
Po wybuchu epidemii nie miałem wątpliwości, że moje miejsce jest w zespole, w którym pracuję i nie przyszło mi do głowy, że mógłbym iść na urlop lub zwolnienie lekarskie. Brałem udział w pracach przy tworzeniu oddziału COVID, dzięki czemu teraz dokładnie wiem, jak on funkcjonuje oraz gdzie się wszystko znajduje. W kombinezonie i z zaparowanymi okularami ciężko jest znaleźć nawet tak podstawowe rzeczy, jak przedłużki do drenu i łączniki, które m.in. pozwalają pacjentowi na wyjście z tlenem do ubikacji.
Przywracamy godność
Duża grupa pacjentów wygląda na osoby w miarę sprawne i pozornie niepotrzebujące pomocy. Większość czasu spędzają jednak w pozycji leżącej i całkowitej izolacji. Przez około trzy tygodnie są zamknięci na 20 m2, nie mogą nawet przejść się po korytarzu. Mamy świadomość, że stan wielu z nich może się w każdej chwili pogorszyć – wciąż nie jesteśmy w stanie przewidzieć przebiegu tej choroby i możliwych powikłań. Coraz więcej przypadków to chorzy w podeszłym wieku z wieloma chorobami współistniejącymi, u których w dość krótkim czasie narasta niepełnosprawność. Pojawiają się chociażby odleżyny i przykurcze. Zostawienie ich bez ruchu może oznaczać, że nie wrócą już do sprawności sprzed zachorowania lub w najgorszym przypadku umrą. Dzięki naszej pracy zaczynają siadać, jeść posiłki w normalnej pozycji, samodzielnie zmieniać pozycję, sięgać po przedmioty, chodzić do ubikacji, myć się. To niby drobne sprawy, ale spróbujmy je sobie ograniczyć! Usprawnienie takich pacjentów to nie tylko polepszenie ich zdrowia fizycznego, ale także poprawa jakości życia oraz przywrócenie im poczucia godności. Z drugiej strony, pacjent samodzielny nie wymaga tak dużego zaangażowania reszty personelu szpitala. A wykonanie jakiejkolwiek czynności na oddziale COVID (podciągnięcie chorego, obrócenie, umycie, przebranie) wymaga dużo większego wysiłku niż normalnie, gdyż jesteśmy w kombinezonach, goglach. Staje się to teraz jeszcze trudniejsze z powodu coraz wyższych temperatur na zewnątrz – wytrzymanie kilku godzin w szczelnym pomarańczowym kombinezonie jest niezwykle uciążliwe. Bardzo ciężko jest w takich warunkach rehabilitować pacjentów. Mam nadzieję, że osoby decydujące o zaopatrzeniu nas w sprzęt ochrony osobistej mają to na uwadze i wkrótce otrzymamy białe kombinezony, które są lżejsze i bardziej przewiewne.
Jak psycholog
Z pacjentami staram się mieć jak najczęstszy kontakt, gdyż jako fizjoterapeuta jestem w stanie wychwycić wiele spraw, których nie zauważy np. pielęgniarka. Umiem rozpoznać, czy chory leży w odpowiedniej pozycji, czy ma dobry materac, jak radzi sobie ze zmianami pozycji, jak siedzi czy je, czy nie ma jakiegoś zaczerwienienia na skórze itd. Wprawne oko fizjoterapeuty bardzo się tu przydaje. Na oddziale COVID fizjoterapeuta staje się częściowo także psychologiem. Widzę, że pacjenci potrzebują mojego wsparcia także w tej sferze, więc staram się umilić im pobyt w szpitalu. Ponieważ widują mnie tylko w tym wielkim pomarańczowym kombinezonie i nie wiedzą, jak naprawdę wyglądam, przykleiłem sobie na piersi swoje zdjęcie. Spotkało się to z bardzo pozytywną reakcją. Jak się okazuje, niektórzy chorzy myśleli, że jestem dużo starszy. A ponieważ cały sprzęt ochronny zniekształca głos, usłyszałem także: „To pan nie jest kobietą?!”. I podobno jestem podobny do Orłosia…
To wszystko jest bardzo miłe i skróciło dystans między nami. Dzięki wspaniałym ludziom udało mi się założyć minibiblioteczkę na oddziale. Pacjenci zamawiają wybrane książki SMS-em. Zrobiłem też wśród znajomych zbiórkę, dzięki której otrzymaliśmy kilkanaście odbiorników radiowych i CD oraz wiele audiobooków. Pomagają mi w tym fizjoterapeuci z innych oddziałów. Myślę, że dzięki temu naszym pacjentom jest trochę lżej. Gdy chorzy pytają: „Wyjdę z tego?”, zawsze im odpowiadam, że skoro przysłano do nich fizjoterapeutę, czyli mnie, to znaczy, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Fizjoterapeuta może w bardzo łatwy sposób podnieść pacjenta na duchu przez pokazanie, jak poprawia się jego stan. On sam może nie wiedzieć, że choć wciąż przechodzi tylko krótki dystans, to równocześnie poprawia się np. saturacja lub skraca się czas powrotu saturacji do wartości spoczynkowych itp. Takie wsparcie, szczególnie teraz, ma ogromne znaczenie. Musimy pamiętać także o tym, że ze względu na izolację, wielu pacjentów po tamtej stronie nie otrzymuje wsparcia od rodzin i bliskich osób, wielu umiera w samotności. O potrzebie fizjoterapii na oddziale COVID świadczyć może ciągłe dopominanie się pacjentów o fizjoterapeutę. Codziennie słyszę od lekarzy i pielęgniarek: „Pan z pokoju X pytał o ciebie” albo od samych chorych: „Gdyby był pan częściej, to zapewne już bym chodził”. Szkoda, że wiele osób decydujących w służbie zdrowia i szpitalach nie zdaje sobie sprawy, że fizjoterapia ma tak ogromne znaczenie. Ale jeżeli wykształceni ludzie ciągle jeszcze fizjoterapię kojarzą z masażem, zamiast z usprawnianiem pacjenta, to niestety przed nami jeszcze długa droga. O zarobkach w wysokości najniższej krajowej nie wspomnę. To przykre i bardzo upokarzające.
Fizjoterapeuci się wspierają
Praca na oddziale COVID wiąże się z wieloma utrudnieniami. Przez pierwsze tygodnie mieszkałem w hotelu, potem przeniosłem się na działkę. Wszystko po to, aby ochronić moich bliskich, ale także personel, z którym pracuję. Brak możliwości uczestniczenia w życiu rodzinnym nie jest łatwy, tak samo jak niemożliwość spotkania się z rodzicami, do których dotąd zaglądałem co drugi dzień. Jest im bardzo ciężko, bo oglądają mnie tylko z daleka. Taki jest koszt pracy na oddziale zakaźnym. W tej ciężkiej sytuacji znajduję wsparcie w koleżankach i kolegach z pracy. Założyliśmy na WhatsAppie grupę dla fizjoterapeutów mojego szpitala, na której wzajemnie się dopingujemy. Codziennie dostaję pytanie: „Co tam na froncie?” Przesyłamy sobie linki, artykuły, rozporządzenia KIF, informacje, porady, zdjęcia. To bardzo pomaga i jednoczy nas. Od początku widzę również ogromne zaangażowanie ze strony władz KIF, sam miałem okazję uczestniczyć w pracach grupy ekspertów, która przygotowała wytyczne do stosowania w fizjoterapii chorych na COVID-19. Jestem bardzo podbudowany tym, że nie jesteśmy pozostawieni sami sobie. Zresztą czujemy wsparcie KIF już od kilku lat.
Podsumowując, chciałbym powiedzieć także, z czego wynika moje podejście do pacjentów. W życiu kieruję się wartościami chrześcijańskimi, zgodnie z którymi człowiek jest dla mnie ogromną wartością. Jest wart poświęcenia. Dlatego tym bardziej teraz, pomimo świadomości zagrożenia, wchodzę na tę „drugą”, zakaźną stronę.