Przed wybuchem pandemii nie wyobrażałam sobie, jak można prowadzić telerehabilitację. Teraz już na pewno nie powiem, że coś jest niemożliwe, dopóki tego nie spróbuję – o fizjoterapii online rozmawiamy z dr n. kf. Agnieszką Stępień.
dr n. kf. Agnieszka Stępień – Prezes Stowarzyszenia Fizjoterapia Polska, w latach 2009–2017 członek zarządu. W ramach działalności stowarzyszenia aktywnie współpracuje z organizacjami pacjentów. Członek Zespołu Narodowego Programu Chorób Rzadkich przy Ministrze Zdrowia (2016– 2017), Społecznej Rady Sportu przy Ministrze Sportu (2018–2019) oraz Zespołu Zadaniowego ds. Diagnostyki i Leczenia Zachowawczego w Przebiegu Skoliozy Idiopatycznej działającego w składzie Komitetu Rehabilitacji, Kultury Fizycznej i Integracji Społecznej PAN. Członek Research Committee International PNF Association. Założycielka Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej Orthos.
Aleksandra Mróz: W ciągu ostatnich dwóch miesięcy słowo „telerehabilitacja” zrobiło zawrotną karierę w środowiskach medycznych. Pani sama podjęła się takiej pracy z dziećmi. Czy taka terapia ma sens?
Agnieszka Stępień: Jak najbardziej ma to sens. Po sześciu tygodniach udzielania konsultacji poprzez łącza internetowe widzę, że jest to z całą pewnością lepsze rozwiązanie dla naszych pacjentów niż zaniechanie fizjoterapii. Zarówno my, fizjoterapeuci, jak i nasi pacjenci, mieliśmy oczywiście silne przekonanie, że fizjoterapia może się odbywać wyłącznie w bezpośrednim kontakcie, poprzez dotyk. Ostatnie doświadczenia pokazały mi jednak, że da się pomagać również „na odległość”. Szacuję, że przez telerehabilitację możemy zrealizować nawet 60 proc. tego, co osiąga się, pracując w gabinecie. A w sytuacji kryzysowej, takiej jak ta, w której się znaleźliśmy, są to niebagatelne wyniki.
AM: Czy każdy fizjoterapeuta jest w stanie bez problemu poradzić sobie z taką pracą?
AS: Uważam, że najwięcej problemów z prowadzeniem telerehabilitacji będą mieli fizjoterapeuci z niewielkim stażem pracy, szczególnie jeśli zajmują się „pacjentami bólowymi”. Ci pacjenci wymagają bardzo dokładnej diagnostyki funkcjonalnej, a młodzi fizjoterapeuci mogą mieć trudności z rozpoznaniem problemu tylko na podstawie oceny postawy i zebranego wywiadu.
AM: Doświadczony terapeuta będzie mógł pomóc pacjentowi z bólem bez dotykania go?
AS: Taka osoba jest w stanie, podczas połączenia wideo i przy ewentualnej pomocy osób trzecich, zdobyć podstawowe informacje i zalecić niezbędne działania. W ostatnich tygodniach miałam kilka wideokonsultacji związanych z bólem pleców u nastolatków. Poprzez ocenę postawy ciała, zebranie wywiadu oraz pokierowanie rękami opiekuna dziecka byłam w stanie pacjentowi pomóc. Konkretnymi ćwiczeniami można u młodych osób poprawić nieprawidłowości w postawie ciała. Jedną z pacjentek była 10-letnia dziewczynka odczuwająca dolegliwości bólowe w odcinku piersiowo lędźwiowym kręgosłupa. Rękami instruowanej przeze mnie mamy przeprowadzona została manualno-tkankowa interwencja „przez ekran”. Dwa dni po konsultacji pacjentka zgłosiła znaczną poprawę samopoczucia. Należy jednak podkreślić, że prowadzenie pacjentów z dolegliwościami bólowymi wymaga szerokiej wiedzy i pokory, bo ból może być symptomem chorób, które wymagają innych interwencji niż fizjoterapeutyczne.
AM: Czy prowadzi Pani także fizjoterapię online w przypadku pacjentów z poważniejszymi schorzeniami?
AS: Mam wielu pacjentów w ciężkim stanie, w tym kilkoro dzieci podłączonych do respiratorów. Ich rodzice, do tej pory korzystający z intensywnej opieki specjalistycznej i 3–4 sesji fizjoterapii tygodniowo, zostali pozostawieni sami sobie. Stan zdrowia ich dzieci nakazywał zachowanie jak największej ostrożności, aby zminimalizować ryzyko zakażenia COVID-19. To oznaczało oczywiście izolację rodziny. Najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji stały się wideokonsultacje.
AM: Jak wygląda praca z takimi pacjentami za pośrednictwem internetu?
AS: Okazało się, że większość rodziców zna tylko niektóre, najprostsze ćwiczenia, które powinno wykonywać ich dziecko jak np. rozciągające. Trudniejsze oddziaływania fizjoterapeuci wykonywali w gabinetach. Rodzice nie znali większości ćwiczeń, które są bardzo ważne dla zachowania stanu czy poprawy funkcjonowania. Nie wiedzieli m.in. w jaki sposób poprowadzić dziecko, żeby uczyć je obracania, siadania czy stawania. Tu z pomocą przyszła technologia. Poprzez przygotowane lekcje wideo pracujemy z rodzicami i uczymy ich wykonywania z dziećmi poszczególnych ćwiczeń. Każda lekcja ma swój temat, może to być np. poprawa kontroli głowy. W jej trakcie prowadzę rodziców przez pięć czy sześć ćwiczeń, stopniując trudność. Inną lekcje robimy na wzmacnianie mięśni tułowia, inną na skoliozę czy pionizację. Cenne jest to, że rodzice otrzymują precyzyjny instruktaż do późniejszych ćwiczeń w domu.
AM: Jak zachowują się dzieci podczas takich spotkań w domowym zaciszu?
AS: Muszę przyznać, że poprzez zmianę formy kontaktu zyskałam dodatkową wiedzę na temat moich małych pacjentów. Poznałam ich wszystkie zabawki oraz kolekcje sukienek dziewczynek, które je chętnie prezentowały. Miałam zajęcia z chłopcem, który pokazał mi 30 parowozów i wymienił wszystkie z imienia. Oczywiście wykorzystaliśmy je podczas ćwiczeń. Ja również mam swoje zabawki: królika, który zawsze klaszcze, jak dziecko wykona ćwiczenie oraz misia demonstrującego kolejne ruchy, które dziecko naśladuje. Zwłaszcza dla najmłodszych dzieci jest to bardzo atrakcyjna forma kontaktu. Dzieci w domowej atmosferze są spokojne, czują się bezpiecznie, współpracują. Chętnie pokazują mi swój mały świat, którego ja normalnie w gabinecie nie widzę, bo skupieni jesteśmy bardziej na tym, aby odbyć konsultację, wykonać pomiary, ćwiczenia.
AM: W związku z odmrażaniem świadczeń fizjoterapeutycznych ponownie otwieracie Państwo swoją placówkę dla najbardziej potrzebujących pacjentów. Co dalej z usługami wideokonsultacji?
AS: Oczywiście z powodu powrotu do pracy w gabinecie będę zmuszona ograniczyć konsultacje online. To trudne, bo z wieloma moimi małymi pacjentami już się zaprzyjaźniłam. Również ich rodzice sygnalizują, że liczą na dalszą współpracę. Są to osoby z całej Polski, które mają ograniczone możliwości przyjeżdżania na sesje do Warszawy. Poznałam także kilka rodzin z Włoch, Francji, Niemiec, Danii i Ukrainy. Przed wybuchem pandemii nie wyobrażałam sobie, jak można prowadzić telerehabilitację i nie podejmowałam się takich wyzwań. Teraz już na pewno nie powiem, że coś jest niemożliwe, zanim tego nie spróbuję. Widzę, ile wartościowych zaleceń można zdalnie przekazać nawet pacjentom w ciężkim stanie. W ciągu zaledwie tych sześciu tygodni dokonała się zmiana w moim podejściu do pracy zdalnej z pacjentem. I wydaje mi się, że to jest korzyść, która płynie z całej tej pandemicznej sytuacji. Konsultacje online zostaną już w naszej ofercie.
AM: Dziękuję za rozmowę.