Teraz czytasz
Czy fizjoterapeuci potrzebują więcej autonomii?

 

Czy fizjoterapeuci potrzebują więcej autonomii?

Trwają prace nad stworzeniem wspólnych dla wszystkich krajów Unii Europejskiej ram kształcenia fizjoterapeutów i wymaganych kompetencji, które umożliwią łatwiejszą mobilność i uznawanie kwalifikacji zawodowych za granicą. Takie rozwiązanie z pewnością zapewniłoby większą swobodę w wyborze uczelni i miejsca pracy. Problem wywołał dyskusję podczas II Kongresu Fizjoterapeutów.

Zagadnienie poruszono m.in. podczas sesji dotyczącej przeglądu ścieżek edukacji oraz kompetencji zawodowych w różnych krajach.

Przewrotne pytanie zadał prelegentom prof. Jan Szczegielniak, konsultant krajowy w dziedzinie fizjoterapii: – Co jest teraz najważniejsze, najistotniejsze w każdym z waszych systemów edukacyjnych? Gdybyście Państwo mogli decydować w tej chwili o rozwoju fizjoterapii i to Wasza decyzja byłaby decyzją ostateczną, to co chcielibyście zmienić?

Zakres kompetencji, zasady kształcenia oraz możliwości dalszego, podyplomowego rozwoju zawodowego są – choć pozornie zbliżone – to jednak w każdym kraju inne. To spowodowało oczywiście, że postulaty zagranicznych gości kongresu były odmienne. Wspólnym pragnieniem większości było jednak uzyskanie jak najdalej idącej autonomii w pracy z pacjentami. – Zazdroszczę Wielkiej Brytanii, bo tam fizjoterapeuci mają na przykład prawo do przepisywania leków czy zlecania badań obrazowych – stwierdził dr Jan Pool z Uniwersytetu w Utrechcie. – W Holandii fizjoterapeuci nie mogą tego robić, bo lekarze uważają, że są w tej kwestii niezastąpieni. A wiele problemów układu mięśniowo-szkieletowego u pacjentów na wczesnym etapie mógłby rozwiązać fizjoterapeuta.

– Zazdroszczę Polsce – powiedział z kolei mgr Seweryn Krzywoń ze Szpitala w Trzyńcu w Czechach. Tamtejsi pacjenci, którzy chcą zgłosić się do fizjoterapeuty, mogą to zrobić wyłącznie na podstawie skierowania od lekarza. – W Czechach fizjoterapeuta nie ma prawa samodzielnie modyfikować planu leczenia zaleconego przez lekarza. Jest to duże utrudnienie dla pacjentów, ponieważ niemal 80 proc. skierowań jest wypisanych nieprawidłowo! Chcielibyśmy chociaż móc samodzielnie rozpisywać plan leczenia. W Republice Czeskiej nawet w ramach wizyty komercyjnej obowiązuje skierowanie od lekarza.

Podobne pragnienie wyraził też Hiszpan dr Pablo Herrero Galego z Uniwersytetu w Saragossie. – Ponieważ musimy polegać na systemie skierowań od lekarzy, to nie czujemy, że mamy coś do powiedzenia i musimy walczyć z czymś, z czym tak naprawdę nie trzeba byłoby walczyć. Byłoby to również korzystne z finansowego punktu widzenia – mówił.

O zwiększeniu nacisku na praktyczne elementy ścieżki edukacyjnej, a przede wszystkim na wprowadzenie rezydentur jako jej stałego elementu kształcenia, mówiła przedstawicielka Stanów Zjednoczonych, prof. Kornelia Kulig z Uniwersytetu Południowej Kalifornii. – Jest to wyzwanie, biorąc pod uwagę liczbę fizjoterapeutów-praktyków oraz zasoby, jakie są potrzebne, by zapewnić im odpowiednią edukację. Jednak nauka przez praktykę jest nieoceniona – stwierdziła.

Co może zaskakiwać, o zwiększeniu autonomii wspominała również Jayanti Rai, wysoko ceniona specjalistka fizjoterapii z Kent w Wielkiej Brytanii, choć przecież na tle innych krajów brytyjscy fizjoterapeuci mają znacząco większy zakres kompetencji. – Chciałabym, aby system opieki zdrowotnej nie zachęcał pacjentów do nadmiarowego zgłaszania się do szpitala, lecz aby do szpitali trafiali wyłącznie w przypadku poważnych urazów, konieczności operacji. Myślę, że poprzez szkolenia, edukację wszystkich grup zawodowych, a także pacjentów, możemy coś takiego osiągnąć – zaznaczyła.

Dr hab. Elżbieta Skorupska z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu wprowadziła jednak kontrapunkt do tych marzeń o autonomii. – Powinniśmy zdecydować, co tak naprawdę oznacza ta nasza autonomia, bo nadal jesteśmy fizjoterapeutami, nie lekarzami i trzeba bardzo ściśle sprecyzować, czym jest niezależność fizjoterapeuty. Czasem mam wrażenie, że w moim kraju niektórzy fizjoterapeuci przekraczają te granice, co wcale nie jest dobre dla pacjentów.

W Wielkiej Brytanii zakres działań fizjoterapeutów jest wyjątkowo szeroki. Model kształcenia opiera się na trzyletnich studiach licencjackich i dwuletnich magisterskich. Kształcenie podyplomowe bazuje przede wszystkim na stażach praktycznych, a także znacząco poszerzających kompetencje kursach uniwersyteckich. Po ich zaliczeniu fizjoterapeuci mają prawo do przepisywania leków czy zlecania badań obrazowych. Już od kilku lat rozwijany jest system fizjoterapeutów pierwszego kontaktu, którzy zastępują lekarzy pierwszego kontaktu w przypadku pacjentów z dolegliwościami mięśniowo-szkieletowymi.

– To nie oznacza, że zastępujemy lekarzy w ich kompetencjach – podkreślała Jayanti Rai. – Jeśli wymagana jest konsultacja specjalistyczna czy zabieg ortopedyczny, to pacjent trafia do właściwego specjalisty. Ten model pozwala na to, aby pacjent mógł szybciej uzyskać odpowiednią pomoc, a lekarz ogólny może poświęcić więcej czasu chorym np. z cukrzycą, chorobami krążenia. Problemy mięśniowo-szkieletowe mogą zostać rozwiązane przez fizjoterapeutę pierwszego kontaktu, do którego pacjenci nie muszą mieć skierowania lekarskiego. Prowadzona ciągła ewaluacja tego modelu pokazuje, że 73 proc. pacjentów oraz 80 proc. lekarzy pierwszego kontaktu jest zadowolonych z takiego rozwiązania.

Jayanti Rai podkreślała również znaczenie prowadzenia rzetelnych badań naukowych i wprowadzanie nowych rozwiązań głównie na podstawie twardych wyników badań. – Nikt przecież nie praktykuje tak, jak robił to tuż po studiach. Ja 20 lat temu pracowałam zupełne inaczej i tego, czego uczyłam się wtedy, dzisiaj już nie mogę robić, bo pojawiają się nowe metody – mówiła. Oczywiście, zarówno lekarze, jak i fizjoterapeuci, przedstawiciele różnych specjalności, a także decydenci i legislatorzy powinni rozmawiać, ale żadne dyskusje nie przyniosą dobrego rezultatu, jeśli nie będziemy opierać się na twardych danych.

O tym, jak istotne jest w pracy z pacjentem bazowanie na twardych danych naukowych, wspominał również Jan Pool.  – Mam jednak świadomość tego, że nie wszyscy z ponad 20 tys. fizjoterapeutów w Holandii pracują w taki sposób i nad tym warto się zastanowić. W Holandii system kształcenia również oparty jest o klasyczne studia uniwersyteckie w trybie czteroletniego programu licencjackiego, który następnie jest uzupełniany trzyletnimi studiami magisterskimi. To na tym etapie można już wybrać specjalizację, czyli robić magisterium np. z terapii manualnych, pediatrii czy uroginekologii. Następnie można kontynuować naukę na studiach doktoranckich. Wszystkie programy nauczania muszą uzyskać akceptację państwowej instytucji akredytacyjnej. Holenderscy fizjoterapeuci pracują zarówno w placówkach publicznych, jak i prywatnych, a leczenie jest objęte ubezpieczeniem. Pacjenci mają swobodny dostęp do fizjoterapeutów i nie potrzebują skierowania od lekarza.

Zakres kompetencji kanadyjskich fizjoterapeutów znacząco różni się w zależności od prowincji. Dla przykładu w Quebecu, po uzyskaniu dodatkowych podyplomowych akredytacji, fizjoterapeuci mogą zlecać badania obrazowe. Takie akredytacje są niezbędne również do wykonywania igłowania oraz manipulacji. W prowincji Ontario z kolei nie ma możliwości kierowania pacjentów na badania obrazowe, natomiast specjalnych uprawnień wymaga igłowanie, manipulacje czy  badanie per vaginam. – System kształcenia, choć różny w każdej prowincji, składa się zwykle z licencjatu oraz magisterium lub jednolitych studiów magisterskich, jak w przypadku Ontario – tłumaczyła dr Małgorzata Starzec-Proserpio, która praktykuje i wykłada zarówno w Polsce, jak i w Kanadzie. – Każdy z programów kształcenia musi uzyskać państwową akredytację. W większości prowincji obowiązuje państwowy egzamin kompetencyjny, choć np. nie w prowincji Quebec. W Kanadzie nie funkcjonuje system specjalizacji, ale często wymagane jest ustawiczne kształcenie podyplomowe, które należy udokumentować, jeśli chce się wykonywać zawód.

Redakcja poleca

Systemu specjalizacji nie ma też w Hiszpanii, gdzie podstawą wykształcenia jest czteroletni program na poziomie studiów licencjackich obejmujący 240 punktów ECTS. Absolwent może dalej się kształcić na studiach magisterskich . Wszystko reguluje państwowy urząd ANECA (Krajowa Agencja ds. Oceny Jakości i Akredytacji).

– Wydawało się, że takie podejście, ustandaryzowane na podstawie wytycznych ogólnoeuropejskich, ułatwi studentom przemieszczanie się po Europie, ale okazało się, że np. wielu Francuzów, którzy studiowali na hiszpańskich uczelniach, miało problemy z podjęciem pracy we Francji. Jak widać, czasami system uznawania dyplomów i kwalifikacji w krajach europejskich jednak kuleje – przyznał dr Pablo Herrero Galego. Jak dodał, w Hiszpanii trwają dyskusje nad wprowadzeniem specjalizacji, ponieważ obecnie można pogłębiać wiedzę jedynie na podyplomowych kursach specjalistycznych. Hiszpańscy fizjoterapeuci cieszą się autonomią, jeśli pracują we własnych, prywatnych gabinetach. Natomiast jeśli są zatrudnieni w placówkach medycznych, muszą podporządkować się zaleceniom lekarskim.

W Czechach prawo wykonywania zawodu uzyskuje się po ukończeniu trzyletnich studiów licencjackich ze stopniem praktyk fizjoterapii. Następnie po dwuletnich studiach można uzyskać stopień magistra. Dodatkowe, podyplomowe kompetencje można zdobywać na kursach certyfikowanych przez Ministerstwo Zdrowia. Studia doktoranckie w zakresie fizjoterapii oferuje tylko jedna uczelnia – Uniwersytet Karola w Pradze. Ale zdobycie wyższego stopnia naukowego nie przekłada się w Czechach na zwiększenie zakresu kompetencji ani na umiejscowienie fizjoterapeuty w systemie opieki zdrowotnej. – Ponieważ dostęp do fizjoterapeuty nawet w systemie komercyjnym obwarowany jest skierowaniem lekarskim, dążymy przynajmniej do tego, aby nie musiało ono obowiązywać, gdy fizjoterapeuta ma tytuł magistra – wyjaśnił Seweryn Krzywoń.

Mocno rozwinięty system specjalizacji funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych. Zatwierdzono tam aż 11 specjalizacji klinicznych (np. neurologiczna, pulmonologiczna, geriatryczna czy nawet pielęgnacji ran). W całym kraju system opiera się na licencjacie, który należy uzupełnić studiami magisterskimi, a następnie można kontynuować kształcenie pozwalające uzyskać stopień Doctor of Physical Therapy uprawniający do najwyższych kompetencji zawodowych. Aby uzyskać licencjat, student musi ukończyć jedną ze szkół, która ma państwową akredytację, oraz zdać państwowy egzamin z fizjoterapii (National Physical Therapy Exam). By jednak móc praktykować, trzeba mieć licencję obowiązującą w konkretnym stanie. Wykształcenie i kompetencje uzyskane gdzieś indziej mogą być uznane, ale i tak wymagane jest zdanie egzaminów stanowych. Osoby, które są kształcone poza USA, zazwyczaj muszą podjąć dodatkowe kursy i ich wykształcenie musi zostać udokumentowane i potwierdzone.

– Warunkiem dopuszczenia do egzaminu specjalizacyjnego jest odbycie określonej liczby udokumentowanych praktyk lub określony czas rezydentury, co ja cenię sobie najbardziej – podkreśliła prof. Kornelia Kulig. – Jeden z moich studentów powiedział: „Poszedłem studiowała fizjoterapię, aby otrzymać dyplom, ale na rezydenturę poszedłem, aby zostać fizjoterapeutą”. To świadczy o tym, jak istotny w kształceniu jest czas spędzony z pacjentem.

Autorka: Joanna Sieradzka

Daj znać, co sądzisz o tym artykule :)
Lubię to!
3
Przykro
0
Super
1
wow
0
Wrr
0

© 2020 Magazyn Głos Fizjoterapeuty. All Rights Reserved.
Polityka prywatności i regulamin    kif.info.pl

Do góry