Nasze poczucie zawodowej wspólnoty wynika ze zgodności naszych dążeń, czego oczywiście nie należy mylić ze zgodnością poglądów. Wszyscy chcemy zwiększać znaczenie fizjoterapii w medycynie. Wszyscy jesteśmy tak samo zdeterminowani do utrzymywania i podnoszenia godności zawodowej. Wszyscy posiadamy imperatyw kategoryczny, który nakazuje nam bycie współodpowiedzialnymi za to, co robią inni fizjoterapeuci. Zależy nam, aby opinia o naszej pracy, zarówno pacjentów jak i środowiska medycznego, była jak najlepsza.
Olbrzymia większość z nas, niezależnie od wieku i już posiadanej wiedzy, ciągle się kształci. Robimy to na skalę niespotykaną w innych zawodach medycznych i wśród fizjoterapeutów w innych krajach! Posiadamy dużą świadomość zawodową. Doceniamy sukcesy innych i życzliwie, dla wspólnego dobra i rozwoju, analizujemy porażki. Nikt nie rozumie i nie docenia naszej pracy lepiej niż nasze koleżanki i nasi koledzy.
Ze zgodności dążeń wynika współodczuwanie, koleżeństwo i przyjaźń. Wiem, że możemy na siebie liczyć. Z najwyższą starannością i oddaniem dbamy oraz wspieramy fizjoterapeutów i ich rodziny, jeśli tylko tego potrzebują. Dobrą praktyką jest to, że nie pobieramy od nich wynagrodzenia podczas konsultacji w naszych prywatnych gabinetach. Pomagamy sobie również podczas pokonywania przeszkód, na które natykamy się w systemie refundowanej opieki. Chętnie dzielimy się doświadczeniem, podpowiadamy sobie nawzajem ciekawe rozwiązania. Takie zachowanie to norma, choć niepisana, wśród fizjoterapeutów.
W chwili formalnego powstania samorządu zawodowego zrodziła się nowa, zinstytucjonalizowana forma wzajemnej pomocy – Komisja Socjalna. Dzięki niej KIF udziela finansowego wsparcia najbardziej potrzebującym i poszkodowanym przez los członkom naszej społeczności.
Mój dziadek mawiał, że życie jest jak bańka mydlana – nie wiemy, kiedy pęknie. Nagle życie każdego z nas może się zmienić w cierpienie. Bądźmy więc dla siebie wsparciem, którego każdy z nas tak bardzo potrzebuje w chwili słabości i załamania.