Teraz czytasz
Szansa, która często się nie zdarza

 

Szansa, która często się nie zdarza

Ostatnie lata to przyśpieszenie w naszym środowisku. Dziś znów stoją przed nami ważne decyzje. Zapewne wielu z Was pomyślało o wyborach… To też jest oczywiście bardzo istotne, ale tym razem zajmijmy się pieniędzmi. I to takimi do wydania.

Niedawno Ministerstwo Zdrowia ogłosiło wstępne przymiarki do podziału kolejnych unijnych pieniędzy. Wynika z nich, że do środowiska fizjoterapeutów jeszcze w tym roku może trafić nawet kilkadziesiąt milionów złotych. Będą to środki przeznaczone na szkolenia podnoszące kwalifikacje w zakresie wsparcia osób po przebytej chorobie COVID-19. Fizjoterapeuci będę mogli bezpłatnie skorzystać ze szkoleń organizowanych przez Izbę. Mamy olbrzymią satysfakcję, że decydenci zauważyli naszą kluczową rolę w procesie leczenia COVID-19. Rozmowy z nimi nie zawsze były łatwe, ale wreszcie nasze argumenty – oparte na faktach – okazały się trafne i przekonujące.

Dla nas te pieniądze mają szczególne znaczenie: przedstawiciele innych zawodów medycznych nie płacą za specjalizacje i mają bezpłatny system szkolenia podyplomowego. Fizjoterapeuci nie mają takich możliwości. Dla mnie od początku pracy w Izbie było jasne, że trzeba zmienić tę sytuację. Dlatego powołałem wiceprezesa, w którego zakresie kompetencji jest pozyskiwanie funduszy zewnętrznych i walczyliśmy od pierwszego dnia działania Izby o fundusze unijne, które pozwolą nam podnosić kwalifikacje i rozwijać się.

Ważne jest, jak wydamy te fundusze. Musimy określić wspólne cele. Zdecydować, jakie kompetencje są kluczowe dla rozwoju nowoczesnej fizjoterapii. Przecież zdobyte umiejętności zostają z nami na zawsze. Jakiej wiedzy nam brakuje? Czy możliwe jest wyrównanie poziomu wykształcenia wśród różnych grup fizjoterapeutów? Na pewno konieczne jest uzupełnienie naszych twardych umiejętności medycznych – miękkimi, czyli wiedzą z zakresu komunikacji, zarządzania wizerunkiem. Tak, abyśmy potrafili rozmawiać z pacjentami, ale też komunikować się innym medykami. I tu zahaczamy o kolejny problem, który może nam przeszkodzić w wypracowaniu wspólnego programu szkoleń. Nasze środowisko jest podzielone. Martwi mnie, że linie podziału nie są najczęściej w ogóle związane z kwestiami merytorycznymi czy wizją rozwoju naszego zawodu, a opierają się na innej przesłance – chęci władzy. Szerzone są nienawiść i bezpodstawne pomówienia. Kto najgłośniej krzyczy i sieje ferment? Fizjoterapeuci, którzy „nie mają czasu” pracować z pacjentami. Mocni tylko w dyskusjach w mediach społecznościowych i w działaniu „zza firanki”, a nie w bezpośredniej rozmowie. Ci, którzy wyśmiewają wszystko, co inne. Ci, którzy w okresie pandemii zaszyli się i siedzieli cicho, bo niewiele mieli do powiedzenia. A ci, którzy angażują się na rzecz środowiska, w pracę Izby czy własny rozwój zawodowy, nie mają czasu na krzyki i budowanie sztucznych podziałów.

Mamy też problem z tożsamością zawodową. Zazwyczaj myślimy przez pryzmat tego, co robimy – fizjoterapeuci „prywatni” kontra ci „na NFZ”, pracownicy ambulatoriów i szpitali, pracownicy naukowi, związkowcy, itd. Każdy sobie rzepkę skrobie, a mało kto zastanawia się, co będzie dobre dla całego naszego środowiska.

Wszyscy oczekujemy podniesienia prestiżu i poziomu wynagrodzenia. Ale jednocześnie część z nas unika nabywania nowych kompetencji, wykorzystuje w pracy metody, które nie mają naukowych podstaw czy w końcu lekceważy szczepienia lub podważa fakt istnienia pandemii. Te poglądy i postawy reprezentuje mniejszość z nas, ale ta mniejszość bardzo zwraca na siebie uwagę i może stwarzać wrażenie, że mówi w imieniu całego środowiska.

Pamiętajmy, że szansa na taki zastrzyk finansowy dla środowiska fizjoterapeutów nie zdarza się często. Po prostu ją dobrze wykorzystajmy. Razem.

Daj znać, co sądzisz o tym artykule :)
Lubię to!
0
Przykro
0
Super
0
wow
0
Wrr
0

© 2020 Magazyn Głos Fizjoterapeuty. All Rights Reserved.
Polityka prywatności i regulamin    kif.info.pl

Do góry