Teraz czytasz
…w piwnicy na końcu szpitala…

 

…w piwnicy na końcu szpitala…

Miejsce fizjoterapeutów w systemie zdrowia jest niby oczywiste. Niektórzy jednak wbrew obowiązującym regulacjom odmawiają nam prawa do samodzielności i traktują jak personel pomocniczy, a nawet gorzej – jak zło konieczne. Podczas pewnej dyskusji padło z ust jednego z urzędników zdanie: „Fizjoterapeuci muszą znać swoje miejsce…”. Znamy je bardzo dobrze. To do nas dzwonicie, kiedy wasi bliscy mają problem z chodzeniem po operacji biodra. To my diagnozujemy i wspomagamy rozwój waszych dzieci i wnuków. Wtedy wiecie, gdzie jest nasze miejsce i jak trafić do naszych gabinetów. Wtedy, kiedy nas potrzebujecie, znacie nasze możliwości i szanujecie naszą wiedzę. Wy, którzy decydujecie o miejscu fizjoterapeuty w systemie, szpitalu czy przychodni…

A jak wygląda to „nasze miejsce”, nasza codzienność w publicznej służbie zdrowia? Pracujemy w suterynach, malutkich salkach albo wręcz przeciwnie – w ogromnych halach, w których ciężko skupić się na indywidualnej pracy z pacjentem, nie mówiąc o zapewnieniu mu właściwego komfortu. Ceratkowe zasłony z czasów PRL-u, oddzielające kabiny do fizykoterapii, budzą raczej obrzydzenie niż pozytywne myślenie o efektach rehabilitacji. Miejsca prowadzenia fizjoterapii, bo ciężko je nazwać gabinetami, to często powierzchnie bez właściwej wentylacji i ilości światła. Nasi pacjenci dzielnie znoszą ten brak komfortu i przychodzą do nas przez wiele dni. Czemu godzą się na takie warunki? Bo pomagamy zredukować ból, na nowo uczymy codziennego funkcjonowania, przyspieszamy gojenie ran. Krótko mówiąc – pomagamy w powrocie do zdrowia.

Zadam to pytanie, które nam wszystkim kołacze się wciąż po głowach: W czym więc jesteśmy gorsi, my i nasi pacjenci, od personelu medycznego i pacjentów chirurgii, interny czy pediatrii, skoro na remonty tych oddziałów znalazły się fundusze? Czemu, kochani decydenci, skazujecie nas na pracę po kilka, czasami kilkanaście godzin dziennie w takich warunkach?

To ja odpowiem: Niestety w wielu miejscach pozwoliliśmy na to my sami. Przez wiele lat nie było nikogo, kto podjąłby walkę o godne warunki pracy fizjoterapeutów i jakość rehabilitacji polskich chorych. Zmianę tych urągających godności człowieka warunków traktuję jako osobisty cel i jeden z priorytetów naszego samorządu. Musimy wzmacniać nasze miejsce pracy i pozycję zawodu, aby fizjoterapia stanowiła etap leczenia, a nie jedynie dodatek do niego. Potrzebujemy zdobyć silne wsparcie u pacjentów. To oni, przekonani o skuteczności naszego wpływu na ich zdrowie, będą naszymi największymi sojusznikami. Decydenci muszą się dowiedzieć, na czym polega fizjoterapia. Dziś, przykro to powiedzieć, ale wielu z nich wciąż tego nie rozumie albo rozumieć nie chce.

Apeluję do Was, Koleżanki i Koledzy, o działanie. Wykorzystajcie możliwości, jakie daje nam samorząd i prawo przynależności do związków zawodowych. My, rozmowami, pismami, uczestnictwem w ważnych wydarzeniach, przygotowaniem wielu stanowisk, zgłaszaniem poprawek, akcją społeczną skierowaną do pacjentów, każdego dnia działamy w trosce o nasze lepsze jutro. Jednak to Wy jesteście główną siłą napędową tego działania. Rozmawiajmy z dyrektorami placówek, z decydentami na szczeblu samorządu lokalnego i regionalnego, środowiskami innych zawodów medycznych. Budujmy świadomość naszych pacjentów. Jestem przekonany, że wspólnie nam się to uda. Tak, my fizjoterapeuci potrafimy pomagać. Tak, my fizjoterapeuci zmieniamy na lepsze rzeczywistość wielu pacjentów. Tak, my udowadniamy, że fizjoterapia to nie koszt, a inwestycja. Cytując słowa amerykańskiego prezydenta: „Tak, my potrafimy”.

Daj znać, co sądzisz o tym artykule :)
Lubię to!
1
Przykro
0
Super
1
wow
0
Wrr
0

© 2020 Magazyn Głos Fizjoterapeuty. All Rights Reserved.
Polityka prywatności i regulamin    kif.info.pl

Do góry