Fizjoterapeutka z pasją. Wulkan pozytywnej energii. Odważnie mówi o tym, jak pomimo strachu wchodzi na „zakaźny”. Dominika Glonek jako jedna z pierwszych rozpoczęła pracę z pacjentami chorującymi na COVID-19.
Dominika Glonek – Fizjoterapeutka, studia magisterskie ukończyła na Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Doświadczenie zawodowe zdobywała m.in. w szpitalu na oddziale kardiologii. Obecnie pracuje na OIT.
Joanna Tokarska: Zmuszono Cię do tej pracy?
Dominika Glonek: Nikt mnie nie zmusił. Pracuję na oddziale intensywnej terapii od stycznia tego roku. Byliśmy tam w gotowości. Któregoś dnia zadzwonił telefon – zapytano mnie, czy wyrażam zgodę na pracę z pacjentami z COVID-19. Odruchowo powiedziałam tak, choć chwilę później zaczęłam się zastanawiać, jak to będzie. Przecież nie mam doświadczenia z tą chorobą.
JT: Pracowałaś na OIT już wcześniej. Co się zmieniło w ostatnim czasie?
DG: Szpital, w którym pracuję, jest obecnie szpitalem zakaźnym jednoimiennym. Oznacza to, że na OIT przyjmuje się tylko pacjentów chorujących na COVID-19 albo z podejrzeniem tej choroby. Wprowadzono w związku z tym całkiem nowe procedury dotyczące zabezpieczeń personelu.
JT: Jak się zabezpieczasz przed zakażeniem?
DG: Ponieważ sytuacja dla wszystkich jest nowa, na wszelki wypadek stworzyliśmy czteroosobowe zespoły fizjoterapeutów. Każdy z nich pracuje w systemie dwóch tygodni pracy i dwóch tygodni przerwy. Mamy wybór, czy w tym czasie dojeżdżamy do pracy z domu, czy korzystamy z mieszkania zapewnionego przez szpital. Nie wszyscy chcą czy też mogą wracać codziennie do domu. Pojedynczy dzień pracy wygląda podobnie do takiego w normalnych warunkach. Główna różnica jest w procedurach, jakie przyjęto na czas epidemii. Przeszkolono nas, jak mamy się zabezpieczać wchodząc na oddział oraz na co zwracać uwagę przy wyjściu z niego.
JT: To skomplikowane?
DG: Może na początku. Jest wiele szczegółów, na które należy uważać. Bardzo pomaga praca zespołowa. Dzięki pomocy współpracujących ze sobą fizjoterapeutów ubieranie się w specjalną odzież jest znacznie łatwiejsze. Pozostaje uważać podczas ściągania kombinezonu, żeby nie dotknąć jego zewnętrznej strony, a całość ubioru zmieścić w małej kuwecie, w której się stoi. Wszędzie wiszą wydrukowane informacje z obowiązującymi procedurami, co znacznie ułatwia zachowanie ich nawet w stresowej sytuacji. Pierwsze prawdziwe wejście na oddział wiązało się z dużymi emocjami. Teraz traktuję to jako coś powszedniego, choć nie zwalnia mnie to z ciągłej uważności w kwestiach bezpieczeństwa.
JT: Jak wygląda standardowy dzień pracy na Twoim oddziale?
DG: Codziennie rano fizjoterapeuci biorą udział w odprawie zespołu, w czasie której dowiadują się, jacy pacjenci aktualnie przebywają na oddziale i jakich działań potrzebują. Sytuacja zmienia się każdego dnia. Nigdy nie wiemy, ile osób zostało przyjętych w nocy, a ile przeniesiono już gdzieś indziej. Musimy też koordynować godziny naszej terapii z grafikiem pozostałych osób zajmujących się pacjentami, bo w sali nie może przebywać kilka osób jednocześnie. Oczywiście należy też doliczyć czas potrzebny na założenie strojów ochronnych, zdjęcie ich, a także kąpiel – po każdym wyjściu od zakażonego pacjenta dokładnie się myjemy włącznie z włosami.
JT: Skąd wiesz, co robić z pacjentem?
DG: W dużej mierze polegam na opinii lekarskiej, ponieważ nie każdy pacjent chorujący na COVID-19 wymaga fizjoterapii. W niektórych przypadkach jest ona wręcz niewskazana. Dlatego współpraca pomiędzy medykami jest tak istotna. Istniejące wytyczne dotyczące rehabilitacji pacjentów dostosowujemy do indywidualnych możliwości każdego z nich.
JT: Jacy są to pacjenci?
DG: Pracuję na oddziale intensywnej terapii, więc są to pacjenci w stanie ciężkim. Często uśpieni, bez kontaktu lub z ograniczonym kontaktem. Takie osoby potrzebują, aby w szczególności wspierać ich układ oddechowy oraz układu ruchu. Ciepłe słowo też jest w cenie.
JT: Jak pracownicy zareagowali na obecność fizjoterapeutów na oddziale?
DG: Na początku wzbudzaliśmy ogólne zainteresowanie, bo co może robić fizjoterapeuta na tak trudnym oddziale. Szybko jednak dostrzeżono, że bez problemu wtapiamy się w procedury oddziałowe, a nasze działania wpływają na szybszą poprawę stanu pacjentów. Dziś już nikt się nie dziwi na widok fizjoterapeuty u pacjenta z COVID-19.
JT: Boisz się?
DG: Oczywiście, że tak, najbardziej o bliskich. Właśnie dlatego zachowanie procedur bezpieczeństwa jest tak ważne. Żeby nie przynieść tego do domu.
JT: Tego Ci życzę i dziękuję za rozmowę.