Teraz czytasz
Nasi w Tokio: Karolina Bilecka

 

Nasi w Tokio: Karolina Bilecka

  • Fizjoterapeutka młociarzy: Wojciecha Nowickiego i Joanny Fiodorow
Zobacz galerię

Wojtek Nowicki, którym zajmuję się na co dzień i spędzam z nim więcej czasu niż własną rodziną, zdobył złoty medal. To coś pięknego, emocje cały czas mnie jeszcze trzymają. Jest radość, euforia i duma. Wierzę, że swoją pracą przyczyniłam się do jego sukcesu, bo naprawdę wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Wcześniej Wojtek odczuwał różne dolegliwości, np. bóle pleców czy stawów kolanowych. Od października zeszłego roku poświęciliśmy bardzo dużo czasu na wzmocnienie tych partii ciała i – jak widać – dało to fantastyczny rezultat.

W okresie przygotowawczym około trzy miesiące można poświęcić na ćwiczenia, ale potem trzeba powoli zmniejszać ich częstotliwość, bo zawodnik musi skupić się na treningu właściwym. Podczas samych igrzysk nie wykonuje się raczej złożonych interwencji. Jeśli kontuzja by ich wymagała, zawodnik prawdopodobnie musiałby pożegnać się ze startem. Zajmujemy się najczęściej doraźną pomocą. W przypadku Wojtka odciążaliśmy mięśnie skośne brzucha poprzez taping.

Poza Wojtkiem współpracuję na stałe z Joanną Fiodorow, która w Tokio zajęła siódme miejsce. W zeszłym roku przeszłą operację kolana, więc dużo pracowałyśmy nad powrotem do formy umożliwiającej jej start na igrzyskach. Przyznam, że liczyliśmy na wyższą lokatę, ale w przypadku tych zawodów było o wiele więcej czynników wpływających na ostateczne rezultaty niż tylko forma zawodnika: temperatura, zmiana czasu, godziny startów. Z niechęcią przemieszczaliśmy się nawet między budynkami, każdy wolał przebywać w klimatyzowanym pomieszczeniu. Wychodziliśmy tylko na zawody, trening i żeby coś zjeść. Temperatura była uciążliwa szczególnie dla zawodników rzutowych. Nie ukrywajmy, oni ważą o wiele więcej niż np. biegacze, więc i to zmęczenie temperaturą jest u nich o wiele bardziej odczuwalne.

O fizjoterapii sportowców myślałam już w liceum, w którym mieliśmy klasy o profilu koszykarskim. Zanim przeszłam do Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, pracowałam właśnie w klubie koszykarskim. Potem przez pierwsze lata w PZLA zajmowałam się czterystumetrówkami, a dwa lata temu zaczęłam współpracę z zawodnikami rzutowymi. Bardzo lubię tę pracę, chociaż wiem, że nie każdy fizjoterapeuta odnajduje się w niej na dłuższą metę. Wymaga wyrzeczeń, właściwie rezygnuje się z życia prywatnego. Wiele osób rezygnuje z niej po jakimś czasie z powodów rodzinnych i ze zmęczenia takim trybem życia.

Redakcja poleca

Daj znać, co sądzisz o tym artykule :)
Lubię to!
0
Przykro
0
Super
4
wow
0
Wrr
0

© 2020 Magazyn Głos Fizjoterapeuty. All Rights Reserved.
Polityka prywatności i regulamin    kif.info.pl

Do góry