Chorobę afektywną sezonową (SAD – seasonal affective disorder ) opisali w 1982 r. Norman Rosenthal i Alfred Lewy. Epizody depresyjne występują regularnie, najczęściej w okresie jesienno-zimowym, rzadziej wiosną. W krajach północnych zapada na nią 2-4 %. populacji, ale w rejonach o dużym niedoborze światła (np. Alaska) może to być 10 %. Pierwsze objawy pojawiają się między 20. a 30. rokiem życia. Sporadycznie dotyka dzieci, a po 55. roku życia właściwie zanika. Aż 80 %. osób nią dotkniętych to kobiety.
Etiopatogeneza nie została dokładnie poznana. Prawdopodobnie brak światła słonecznego (szczególnie rano) rozstraja zegar biologiczny, zaburzony zostaje rytm snu i czuwania. A to wpływa na gospodarkę hormonalną – uwalnia się zwiększona ilość melatoniny zwanej „hormonem snu”, która jest odpowiedzialna za symptomy depresji sezonowej. Część objawów depresji niesezonowej i sezonowej pokrywa się ze sobą. Są to m.in.: smutek, anhedonia, lęk, niepokój, niechęć do kontaktów towarzyskich, trudności ze skupieniem się, spadek libido i obniżenie poczucia własnej wartości. Charakterystyczny dla SAD jest wzmożony apetyt, szczególnie na słodycze – stąd tycie pacjentów. Pojawiają się bóle głowy, ogólna bolesność i ociężałość, u kobiet może nasilać się PMS. Typowe są ciągłe zmęczenie, brak energii, zwiększona potrzeba snu, ospałość.
Systemy klasyfikacji chorób i zaburzeń psychicznych depresję sezonową zaliczają do zaburzeń depresyjnych nawracających. Najczęściej występuje w formie łagodnej lub umiarkowanej, choć u niektórych osób mogą pojawić się myśli samobójcze. Jeśli wyżej opisane objawy zaczynają się przedłużać, warto zachęcić pacjenta do skonsultowania się z psychiatrą. Szczególnie jeśli podobne objawy występowały w poprzednich latach.
Na szczęście ta postać depresji daje się skutecznie leczyć. Najpopularniejszym sposobem jest fototerapia, która pomaga nawet 80 %. chorych. Ekspozycja na światło o szerokim widmie i natężeniu 2500-10000 luksów daje poprawę już po dwóch tygodniach. Jest stosowana najczęściej w domu, źródłem światła są specjalne lampy. Używa się ich najczęściej rano, ale psychiatra może zalecić ekspozycję także wieczorem.
Lekarze, tak jak w przypadku depresji niesezonowej, zalecają ruch. Od jego intensywności istotniejsza jest regularność. Powinna więc to być aktywność sprawiająca pacjentowi przyjemność. Szczególnie polecany jest ruch na świeżym powietrzu, gdy jeszcze jest jasno. Ze względu na krótkie dni jesienią i zimą najczęściej nie możemy sobie na to pozwolić po pracy. Rozwiązaniem mogą być spacery do pracy, nawet jeśli miałyby to być 2-3 przystanki. W dobrej sytuacji są właściciele psów, którzy i tak muszą wyjść z nimi na dwór. Warto położyć się spać pół godziny wcześniej i następnego dnia rano zafundować sobie i pupilowi dłuższą przechadzkę. Weekend daje więcej możliwości np. prace w ogródku, siłownie plenerowe, wyjazdy do lasu. Jeśli pacjent lubi mocniejszy wysiłek i zdrowie mu na to pozwala – nic nie stoi na przeszkodzie, aby ćwiczył intensywniej.
Czasem depresja sezonowa wymaga leczenia farmakologicznego i/lub psychoterapii. Zalecenie bywa dla pacjenta szokujące („przecież to tylko jesienna chandra!”). Jednak bez wdrożenia takich metod powrót do zdrowia może być mocno utrudniony. Depresji sezonowej nie należy bagatelizować. Może trwać trzy miesiące w roku, a nawet i dłużej. Szkoda je marnować!