Teraz czytasz
Czy stać nas na utrzymanie status quo?

 

Czy stać nas na utrzymanie status quo?

  • O ile w placówce komercyjnej niemającej podpisanego kontraktu z NFZ samodzielność zawodową fizjoterapeutów można stosunkowo łatwo uzyskać, to w podmiocie finansowanym tylko z Funduszu zagadnienie to wygląda nieco inaczej.

Aspekt finansowy w dobie powszechnego pilnowania pieniędzy jest szczególnie istotny. Wszelkie organy nadzoru, zarówno ze strony NFZ, jak i świadczeniodawców, wolą trzymać się zasady, że to lekarz zleca fizjoterapeucie to, co ma on wykonać w ramach pracy na oddziale szpitalnym. Obieranie tej już sprawdzonej i pewnej drogi wydaje się logiczne, gdy weźmiemy pod uwagę poziom skomplikowania przepisów rozliczeniowych, których uchybienie grozi daleko idącym konsekwencjami finansowymi i prawnymi. Dla fizjoterapeuty jest to z pozoru sytuacja komfortowa, ale w dłuższej perspektywie staje się kosztowną i mogącą rodzić zupełnie niepotrzebną frustrację, wywołaną na styku współpracy z lekarzem. W skrajnym przypadku może dojść do wzajemnego braku zaufania.

Inspirująca współpraca

Bazując na wymianie doświadczeń z fizjoterapeutami podczas szkoleń, mogę śmiało stwierdzić, że istnieje kilka modeli „samodzielności” zawodowej. Począwszy od systemu niemal autokratycznego aż po działania noszące znamiona anarchii (!). W części placówek udało się stworzyć zasady współpracy w zespole terapeutycznym bazujące na wiedzy wielu specjalistów, w tym i nas, fizjoterapeutów. W tym modelu można przedyskutować zastosowaną u pacjentów terapię, wybrać optymalne warunki, zaplanować kolejne kroki, uwzględnić rokowania, pracę z rodziną etc. To bardzo racjonalny w obecnych czasach model. Cenny z punktu widzenia rozwoju zawodowego nie tylko fizjoterapeuty, ale i całego zespołu, który w interdyscyplinarnej grupie może wymieniać się doświadczeniem. Można stwierdzić, że samodzielność w takim układzie nie jest niczym niepokojącym. Wadą tego systemu jest jednak wspomniana już wcześniej biurokracja. Z dyskusji na szkoleniach wynika też, że istnieje duże grono pacjentów, u k tórych można by ominąć długotrwały, niejednokrotnie wynikający z biurokracji proces zlecania zabiegów przez lekarza. Decyzję o tym, co powinno zostać zaordynowane, można pozostawić fizjoterapeucie, który specjalizuje się w usprawnianiu pacjentów. Dziś proces leczenia fizjoterapeutycznego zbyt często polega na wzajemnym kontrolowaniu się i doszukiwaniu, kto, gdzie i jakiej pieczątki nie przystawił… Może to stwierdzenie mocno ironiczne, ale obrazuje absurdalność sytuacji w systemie ochrony zdrowia refundowanym ze środków publicznych. Nie służy to absolutnie nikomu, rodzi niepotrzebne emocje i powinno ulec zmianie.

Szanujmy swój czas

Podobno Benjamin Franklin stwierdził, że czas to pieniądz. Niby truizm, jednak czas jest cenny i wymierny – pielęgniarki, lekarza, fizjoterapeuty, sekretarki medycznej, a zwłaszcza – o czym za często się zapomina – pacjenta. W trakcie rozmów z koleżankami i kolegami lekarzami niejednokrotnie słyszę, że chętnie ominęliby np. proces zlecania, na który to albo nie mają czasu, albo po prostu wychodzą z założenia, że to trochę niepoważne dyktować specjaliście co ma robić, gdy samemu pracuje się w działce nieraz bardzo odległej. Skłaniają się oni bardziej do wspomnianego już wystawienia skierowania do fizjoterapeuty, stawiając na to, by to on w sposób adekwatny do sytuacji pokierował procesem usprawniania pacjenta. Jest to zgodne z moimi poglądami na to zagadnienie. Osobiście stoję na stanowisku, że jeśli za coś mam być odpowiedzialny, to chcę mieć transparentny wpływ pod względem prawnym i terapeutycznym na proces decyzyjny. Zatem zasadnym jest dążyć do wprowadzenia nowych przepisów, obecne umożliwiają nam zmianę warunków tylko częściowo, wprowadzają element niepewności. Powinny być one wyrażone w sposób taki, jak ma to miejsce w ambulatorium finansowanym ze środków NFZ, gdzie samodzielność zawodowa jest jasno zaakcentowana i oparta na wizycie fizjoterapeutycznej. System samodzielności zawodowej wszędzie musi być prosty, przejrzysty, bez możliwości szerokiej interpretacji i oparty na naszej ustawie zawodowej jako akcie najważniejszym i najmocniej umocowanym w systemie prawnym. To właśnie w prostocie zazwyczaj leży skuteczność i stałość rozwiązania danego problemu. Gdy tego nie ma, budzą się demony rozterek i pojawia się lęk, czy to leży w moich kompetencjach, czy może to sprawa kogoś innego. Cierpi za takim obrocie rzeczy najsłabsze ogniwo, czyli pacjent…

Redakcja poleca

Czy nas na to stać?

Spoczywa na nas etyczny i prawny obowiązek sprawdzenia wszelkich aspektów związanych ze zdrowiem pacjenta, w tym szeroko pojętej współpracy z innymi grupami personelu medycznego i rodziną osoby, nad która sprawuje się opiekę. Zmiany mogłyby dać wymierne (zwłaszcza w skali makro) oszczędności wynikające z bardziej racjonalnego rozłożenia sił i środków. Mogłyby zostać spożytkowane na inne cele np. podwyżki wynagrodzenia pracowników czy nasz dalszy rozwój zawodowy. Problem nabiera szczególnego znaczenia, gdy podda się analizie najnowsze akty prawne, takie jak rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 6 kwietnia 2020 r. w sprawie rodzajów, zakresu i wzorów dokumentacji medycznej oraz sposobu jej przetwarzania. Czas zatem zadać sobie wprost pytanie: Czy stać nas na utrzymywanie obecnego status quo, mocno zaburzającego samodzielność zawodową fizjoterapeuty i prowadzącego do braku wzajemnego zaufania?

Daj znać, co sądzisz o tym artykule :)
Lubię to!
0
Przykro
0
Super
0
wow
0
Wrr
0

© 2020 Magazyn Głos Fizjoterapeuty. All Rights Reserved.
Polityka prywatności i regulamin    kif.info.pl

Do góry