Dział Współpracy Międzynarodowej
Szczepię od połowy maja w niektóre weekendy w małej podwarszawskiej przychodni. Zaszczepiłam już kilkaset osób, zarówno dzieci, jaki i osoby dorosłe. Kontakt z pacjentem trwa kilku minut. Pacjent wchodzi do gabinetu z wypełnionym kwestionariuszem kwalifikacyjnym. Moim obowiązkiem jest jego sprawdzenie i zakwalifikowanie do szczepienia. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości odsyłam pacjenta do gabinetu lekarskiego znajdującego się obok. Zakwalifikowanego pozytywnie pacjenta „wpisuję” do systemu gabinet. gov.pl, uzupełniam wszystkie dane oraz informacje na temat szczepionki. Następnie wykonuję zastrzyk. Na koniec składam elektroniczny podpis w systemie potwierdzający wykonanie szczepienia. Oprócz tego do moich obowiązków należy wcześniejsze przygotowanie stanowiska pracy i dawek szczepionki.
Cała procedura przygotowania dawek, uzupełniania danych i samego szczepienia wymaga naprawdę dużej koncentracji. Dla osoby, która nie ma na co dzień kontaktu z igłami i strzykawkami to może być na początku dość duże wyzwanie. Ale przy nastym pacjencie człowiek jest już z tym oswojony. Najtrudniejszymi dla mnie momentami jest chyba szczepienie zestresowanych osób – ich stan wyczuwa się od razu. Wtedy ważna jest nasza siła spokoju. Z drugiej strony nie zapomnę najmilszego momentu, który spotkał mnie podczas szczepień – od jednego z pierwszych pacjentów usłyszałam: „To już? Nic nie czułem. Ręka fachowca!”.
Zdecydowałam się włączyć w akcję szczepień z dwóch powodów. Pierwszym jest możliwość rozszerzenia kompetencji – wykonuję czynności, do których do tej pory fizjoterapeuci w Polsce nie mieli prawa. Przede wszystkim jednak jest to dla mnie okazja do aktywnego włączenia się w walkę z pandemią i dołożenie mojej małej cegiełki dla wspólnego dobra.
Daj znać, co sądzisz o tym artykule :)
Dział Współpracy Międzynarodowej